sobota, 26 listopada 2011

Baby, it is a wild world

Ostatnio wszystko dzieje się zbyt szybko. Nauka, nauka, weekend który przesypiam i znowu nauka. Ciągle mi czegoś brakuje. Czuję się tak.. nijako. Nic sie nie dzieje. Ewentualnie sprawdzian czy kartkówka. Cóż za emocjonujące przeżycia. Każdy dzień jest taki sam. Nie mam o kim myśleć. Nie mam o kim mówić. W każdej wolnej chwili zajmuje sie nauką języków. Francuski, rosyjski, angielski. To daje mi poczucie tego, że robię coś pożytecznego. Choć przez to nie daję sobie możliwości wypoczęcia.

W lustrze ukazała się dziecinna twarz, o pełnych policzkach, dużych, błękitnych oczach i z małym noskiem. Przeczesywała jasne włosy, bezmyślnie wpatrując się w przestrzeń. Jeszcze wczoraj miała wszystko. Teraz pozostały jej zaszklone oczy i drżące dłonie. Z cichym westchnieniem odłożyła srebrną szczotkę, jednocześnie zrzucając lustro. Fragmenty szklanej tafli odbijały sie od podlogi, raniąc bose stopy. Krew zmieszała sie z smutkiem, łączyła lustrzane kawałki, rozrywające skórę. Zyskała kolejną rzecz. Ból, który ukoił ból serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz