Siadam na twardej podłodze. Przyglądam się klawiaturze i migoczących na niej, czerwonym paznokciom. Na ekranie przewijają się fotografie. Na stole stoi kubek zielonej herbaty. Obok talerz z warzywami..
W głowie liryczna pustka. Może tylko wiązka myśli o ludzkiej dekadencji. i własnej infantylności.
Na podłodze stos książek, skazanych na wieczne zapomnienie, po odstawieniu w kąt. Na ścianach zieleń o odcieniu greckich oliwek, mile łaskotanych gorącymi promieniami słońca i róż wiosennych fuksji, czule pielęgnowanych przez starego ogrodnika. Obok mnie, cała sterta zeszytów i podręczników. I siedzę tak w epicentrum huraganu uczuć i iluzji.
Gdzieś za oknem warczenie sąsiada przeplata się z koncertem mojego psa, przy akompaniamencie dwójki zagubionych osobników, o ptasim wyglądzie. Ptasie mają dzióbki, jak trójkąt bermudzki, pochłaniające wszystko co zechcą. Ptasie mają skrzydła, których rozpiętość smagana jest ciągle chłodnym powietrzem o łagodnym zapachu wiosny i platonicznej miłości. Ptasie nie są jednak ich uczucia, bo siedzą na gałęzi przytulone do siebie. Czyż nie o to chodzi w tym dziwnym okresie, zwanym ,, wiosną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz