wtorek, 18 stycznia 2011

fuck! fuck! Fuck!

Kolejny dzień z cyklu ,, Rób wszystko żeby nie myśleć". Tak więc sprzątałam i uczyłam się rosyjskiego. Przeglądałam blogi o modzie i wkuwałam słówka. Słuchałam rosyjskiej muzyki i pisałam z przyjaciółmi. I udało mi się nie myśleć o niczym, o nikim. Aż do teraz.

Przepełniają mnie skrajne emocje. Radość - z tego, że innym zaczyna się układać i niezadowolenie z wszystkiego innego. Chciałabym się cieszyć z każdej małej drobnostki, ale ostatnio nie widzę nawet takich małych, dobrych rzeczy. Chyba omijają mnie z daleka. Może odpycham je od siebie. Nie wiem.


 Zbliżają się Walentynki. Cholera.

1 komentarz:

  1. Pieprz walentynki. To durne, plastikowe święto.
    Przeżyjemy je po swojemu;D

    OdpowiedzUsuń