sobota, 17 grudnia 2011

Dzięki Bogu za książki i seriale! W moim przypadku to nie tylko idiotyczne i nieprawdopodobne historyjki tworzone pod wpływem psychotropów i środków odurzających. Według mnie naprawdę dają nadzieję. Taką prawdziwą nadzieję, że jednak mimo wszystko może być dobrze. Że choć się wszystko wali, to dzieje się to z jakiegoś powodu - żeby w przyszłości docenić szczęście.

sobota, 10 grudnia 2011

All I want for Christmas is you

Na łóżku siedziała blondynka w jeansowych szortach i koronkowych bodach. Bawiła sie bransoletkami na przegubie dłoni i nuciła słowa ulubionej piosenki. W pokoju unosił się delikatny zapach goździków i cynamonu. Na suficie iskrzyły się lampki. Gdzieś w kącie stała nieduża, nieudolnie przystrojona choinka. Zza okna dobiegały słowa kolędy. Dziewczyna westchnęła i zamknęła oczy. Znów miała 7 lat, pyzatą buzię i uśmiech od ucha do ucha. Trzymała za rękę równie uśmiechnietą mamę. Przed nią stał ogromny miś, którego chwyciła za łapkę. Na choince pobłyskiwały różnokolorowe bombki . Dziewczynka położyła się pod nią : ,, Będę twoim prezentem, mamo!". - Lepszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyć - odpowiada kobieta. Blondynka otwiera oczy. Powoli usmiecha się do siebie. Te święta nie będą już takie jak kiedyś. Będą calkowicie inne, ale równie piękne.

piątek, 9 grudnia 2011

skinny lov

Got a secret
Can you keep it?
Swear this one you'll save
Better lock it in your pocket
Taking this one to the grave
If I show you then I know you
Won't tell what I said
Cause two can keep a secret
If one of them is dead.

Kilogramy nienawiści. Gramy rozpaczy.
Depresyjne stany pod pochmurnym niebem.
Krople deszczu, jak kwas, powodują ból w znienawidzonym ciele.
Okruchy nadziei mówią że kwas zabije. Wyszczupli, wyssie życie.
W rozmiarze xs

niedziela, 4 grudnia 2011

Życie pod hasłem: ,, byle do piątku``. Kolejny tydzień, kolejne godziny nauki, kolejne sprawdziany i ciągłe niezadowolenie.
 Nie wiem czego chcę.
 Nie wiem  po co, dlaczego i z kim.
 Chcę życia jak z amerykańskiego serialu. Jak z Pretty Little Liars, gdzie ciągle coś się dzieje, gdzie przewijają się ci przystojni i te śliczne. I gdzie nie ma miejsca na monotonię i nudę. Bo co to jest : sprawdzian za sprawdzianem, życie samą nauką. Nawet rodzice to zauważają. Ile można sie uczyć. Chcę swięta.

niedziela, 27 listopada 2011

Kill me if you want

Nie wiem czemu,ale osoby, które są całkowicie inne od szarego obywatela, niesamowicie mnie ciekawią. Miłość ćpuna do narkotyków, chwilowa radość, która zabija. Albo bulimiczka. Każdy kto myśli w calkowicie inny sposób. To takie odległe. 
♥ klik To takie inne.

A ja ostatnio zbyt często zastanawiam się po co to wszystko. Na co czekam. Bezczynność mnie zabija. Nuda mnie pożera. Brak sensu wysysa resztki życia. I jedynie film i książka pozwalają wyrwac mi się z tego dna. W końcu mogę uczestniczyć w prawdziwym życiu, które mnie omija szerokim łukiem. I tylko weekend daje mi powód do życia, tylko te momenty z fikcją, dają mi odrobinę szczęścia.

sobota, 26 listopada 2011

Baby, it is a wild world

Ostatnio wszystko dzieje się zbyt szybko. Nauka, nauka, weekend który przesypiam i znowu nauka. Ciągle mi czegoś brakuje. Czuję się tak.. nijako. Nic sie nie dzieje. Ewentualnie sprawdzian czy kartkówka. Cóż za emocjonujące przeżycia. Każdy dzień jest taki sam. Nie mam o kim myśleć. Nie mam o kim mówić. W każdej wolnej chwili zajmuje sie nauką języków. Francuski, rosyjski, angielski. To daje mi poczucie tego, że robię coś pożytecznego. Choć przez to nie daję sobie możliwości wypoczęcia.

W lustrze ukazała się dziecinna twarz, o pełnych policzkach, dużych, błękitnych oczach i z małym noskiem. Przeczesywała jasne włosy, bezmyślnie wpatrując się w przestrzeń. Jeszcze wczoraj miała wszystko. Teraz pozostały jej zaszklone oczy i drżące dłonie. Z cichym westchnieniem odłożyła srebrną szczotkę, jednocześnie zrzucając lustro. Fragmenty szklanej tafli odbijały sie od podlogi, raniąc bose stopy. Krew zmieszała sie z smutkiem, łączyła lustrzane kawałki, rozrywające skórę. Zyskała kolejną rzecz. Ból, który ukoił ból serca.

piątek, 25 listopada 2011

Life is a tale Told by an idiot, full of sound and fury, Signifying nothing.

East or west - home is best. To prawda. Po tygodniu intensywnej nauki jestem wykończona i zadowolona. Z niecierpliwością czekam na święta. Spacerując z Anetą po centrum handlowym, widziałam choinki, lampki, było tak ślicznie.  Chcę Kevina, mandarynki i cynamon. Chcę wreszcie móc zająć się książką, rosyjskim i mieć chwilę dla siebie. Co do rosyjskiego- coraz bardziej kocham ten język, ale boję się , że na filologi, uaktywni się mój słomiany zapał. Rosyjska literatura, rosyjski alfabet, rosyjskie słowa. Są wspaniałe i jak dla mnie biją na głowę każdy inny język. Jednocześnie bardzo lubię angielski i francuski. I  nie wiem czy studia międzywydziałowe to nie jest coś dla mnie. Studiowanie dwóch języków. Baardzo lubię angielski ale gramatyka mnie nudzi. Wolałabym studiowac sama literaturę. Ale no cóż.

God gives talent; work transforms talent into genius - Anna Pavlova


Progress begins with the belief that what is necessary is possible. - Norman Cousins

'Would you tell me, please, which way I ought to go from here?'
'That depends a good deal on where you want to get to,' said the Cat.
'I don't much care where --' said Alice.'Then it doesn't matter which way you go,' said the Cat.
'--so long as I get somewhere,' Alice added as an explanation.
“Oh you’re sure to do that”, said the Cat, “if, you only walk long enough.”

sobota, 19 listopada 2011

Na pajęczynie niedomówień zawieszam słodką nienawiść. Wiatr podrzuca słowa, które usłyszał i rzuca nam je w twarz, rozrywając skórę i serce. I potem płynie - mgliste uczucie pustki. Zapełniają je dźwięki piosenki by zaraz zniknąć. I gdzieś daleko pojawia się tęcza. Mały fragment, który niesie nadzieję. I z nadzieją ukojenie. Na moment. Na chwilę.

Życie jest pełne paradoksów. Coś co dla jednych jest przekleństwem, dla innych największym szczęściem. Coś czego jedni chcą się pozbyć, dla innych jest cudem i niewyobrażalną wartością  Na przykład sława. Na przykład dziecko. Dla niektórych, życie jest pasmem udręk i problemów. Czasami bierze się to chyba z prostej przyczyny- egoizmu. ,, Jestem taki biedny/a. Jestem gruby, brzydki, nikt mnie nie kocha. Moje życie jest do dupy." Czy to nie jest egoizm?  Wygląd? Czasem okazuje się wartością nadrzędna, ale jeśli tak jest, to po co cieszyć się, płakać, skoro jest się pieknym. Rasa pięknych przecież ma wszystko -  wygląd.
Czasami uważamy, że nam należy nam się wszystko. Człowiek nie jest idealny. To frazes.Ale często o tym zapominamy.

Przemyślenia na dziś, ktorych nie umiem ubrać w słowa, wyciekają z mojej głowy przez palce i dziwnym sposobem dostają sie na szklany ekran . Magia.

czwartek, 17 listopada 2011

There were grammatical errors even in his silence.

,,The world is full of great pain, and great joy, my friend. The first keeps you on the path of growth, the latter makes the journey tolerable."

-circumspect, coherent, gluttony, inept, infamy, inveterate
- kwas deoksyrybonukleinowy, wiązania peptydowe

- Mahabharata, Bhagawadgita, Kserkses i Kambyzes
Oczywiście, wszytkie te słowa wykorzystam. Oczywiście, wszystkie te słowa muszę znać. Bo gdzieżbym tam śmiała zaniżać `poziom tej szkoły`. Nauka od rana do wieczora, żeby dostać tą marną tróję czy dwóję. Ciągłe wyczekiwanie na weekend, ale wiem, że tak muszę. Bez wiedzy mogę skończyć jedynie na zmywaku w Anglii  mówiąc tylko YES, NO i OF COURSE. Bez wiedzy mogę wyjechać do pracy do Rosji i być idealną sprzątaczką mówiąc  нет i не понимаю. Wiem, że muszę się uczyć dla własnego dobra. Bo w końcu chcę mieć dobra pracę. Być nauczycielem. Albo tłumaczem. Tak więc za chwilę czeka mnie nauka na angielski, matematykę i niemiecki. Nie chcę, ale muszę

 

niedziela, 13 listopada 2011

It will kill me, I hope

Martwa cisza zawisła w powietrzu i tylko ból serca udowadnia, że ciągle żyję. Rysy bezradności rozprzestrzeniają się po całym ciele, niszcząc wszystkie uczucia. Z żył wypływa rdzawy smutek, czyszczony co kwadrans brudną chusteczką. 

Nie tak miało być. Pojawiło się rozczarowanie i tęsknota. No, przecież miało być inaczej. Te wszystkie marzenia o szkole. Ci wyimaginowani, nowi ludzie, którzy okazali się całkiem inni. Nic nie jest takie jak powinno. Chcę odpoczynku i wytchnienia. Chcę.. żeby było inaczej. Błagam o to.

sobota, 23 lipca 2011

Możesz zostać. Nie zyskasz zbyt wiele. Może tylko flakonik z hańbiącą szczerością, na mahoniowej desce. Czasem otulę cię pajęczyną przykrych słów. Zawstydzę oddechem, przy oddechu i kuszącą wonią kwiatów we włosach. Potem odejdę. Zostawię ci rosę w kieliszku i wspomnienia w słoiku.

Wakacje z książką i szklanką herbaty to może nie szczyt marzeń, ale jak dla mnie wystarczą.
Chcę żeby wrócił już mój Jagód i Aneta. Z nimi nie będzie nudno. To awykonalne;d

sobota, 16 lipca 2011

azalea

Cisza.
Tylko lekki wiatr omiata zmęczone twarze.
Prawie słychać jak rosną azalie.

Ostry nóż obraca sie w rękach kobiety.
Przystawiony do aorty, gładko wysysa życie.
A wiatr zabiera je gdzieś w dal.
I tylko słychać, jak rosną azalie.

                                                                                                 

piątek, 1 lipca 2011

No i dostałam się do szkoły pierwszego wyboru. Z jednej strony się cieszę : nowi ludzi, mega szkoła, wysoki poziom. Jednak z drugiej strony wiem, że muszę tam iść całkiem sama, przeraża mnie też dojazd i najważniejsze: boję się czy zdołamy z Maliczką utrzymac kontakt. Musimy. Już nie takie rzeczy przetrwałyśmy to i teraz damy rade.
Powoli to wszystko zaczyna do mnie docierać.
Ale nie jestem już dzieckiem. Muszę zacząć myślec o przyszłości, o studiach, o pracy. To przecież bardzo ważne.

A tak nawiasem mówiąc, wczoraj przeraziłam sama siebie: kiedy wróciłam od kuzynek, o mały włos nie sięgnęłam po książkę z angielskiego! Na szczęście Pretty Little Liars odciągnęło mnie od tego hańbiącego czynu ;D

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Od soboty, mój laptop jest skazany na ,, Koniec świata". Od soboty jest inaczej. Dziwnie.
Nie żałuję, ale ciągle pozyskuję nowe informacje.  Zamieniam się w komputer i analizuję. Analizuję coś co mogło się nie wydarzyć. Co jest wyłącznie moją winą.
W piątek zauważyłam jedno. Moje zdanie, które wyrobiłam sobie na każdy możliwy temat, nie jest moim zdaniem. Jest tym, co wydawało mi się, że powinnam myśleć i robić. Nie starałam się podważać zasłyszanych opinii, chyba że dotyczyły mnie. Media mówią mi co mam mówic i myśleć, a ja się temu bezwiednie poddaję. Co dziwne, pokazał mi to człowiek, po którym nie spodziewałabym się tego nigdy.
Nie potrafię dzisiaj sklecić zdania. Piszę bezładnie. Za dużo spada mi na barki, a ja nie wiem co o tym myśleć.
Mówię to, co wydaje się, że powinnam powiedzieć. Choć nie zdaję sobie z tego sprawy. To nie moje zdanie.

środa, 22 czerwca 2011

maybe I never told you

 Koniec gimnazjum. Koniec IIIB. Koniec rozmów podczas przerw, obgadywania, nieporozumień, błahych problemów, żartów, widywania się ze znajomymi, przesiadywania w łazienkach i pod sklepikiem. Koniec narzekania na Godzillę czy zadanie z matematyki. To wszystko już minęło.

Każdy z nas, trzy lata temu wchodził niepewnie do klasy. Zerkał na innych z ciekawością. Teraz, kiedy zaczęliśmy doceniac jak świetną klasę mamy, musimy odchodzić. Na nasze  miejsce do G4 wedrze się banda dzieciaków, myśląca, że jest pępkiem świata.

Każdy z nas, wrzucił do teczki z napisem IIIB, cząstkę siebie. Dzięki każdemu, jesteśmy tym kim jesteśmy. Będę tęsknić za wszystkimi.

Za Madzialeną i jej miłosnymi kłopotami
Za uzdolnioną tanecznie Marceliną
Za  inteligentną i pewną siebie Agą
Za niepoważnym Binusiem
Za niepozornym Szalikiem z ogromnym talentem
Za Witkiem, który zawsze potrafił rozbawić klasę
Za rozmowami z Fryczem
Za napaloną na Wojewódzkiego Izką
Za ciągle radosną Sandi
Za Anetą i jej śpiewaniem piosenek religijnych w szkolnym sklepiku
Za Maliczką, która jest ze mną zawsze ( i która ma za zadanie dostac się do Powstańców)
Za pewnym siebie Patrykiem, przy którym nie można się nudzić
Za małomównym Robertem w fajnych najach ( ;D )
Za pocieszaniem mojej Patki
Za wygłupami z Andzią
Za inteligentną żoną House`a - Kanapą
Za Pieczusiem i Cyrkiem, którzy zawsze potrafili naprawic najnudniejszą lekcję
Za Dankiem, który dla mnie i Maliczki zawsze zostanie tym słodkim blondynkiem z podstawówki
Za wszytkimi, którzy wpisali się w część mojego życia ;)

Swoją drogą, koniec oznacza jednocześnie nowy początek. Mam nadzieję, że będzie on dobry. Nowa szkola i ludzie, a teraz wakacje. Jutro Boże Ciało, w piątek ognisko, w sobotę Around the rock, a od poniedziałku kilka dni u kuzynek. Damy radę. Jak zawsze

sobota, 18 czerwca 2011

Duszne niebo, ciężkie od gwiazd, paraliżuje obojętnością. Pobliskie drzewa, stoją na baczność,  nie przejmując się niczym. Wiatr porusza liśćmi, nie zastanawiając sie nad konsekwencjami. Gdzieś między kukułczym gniazdem a niedużym mrowiskiem, panoszy się samotność. Obojętne niebo, wlewa nam swą obojętnośc do serc. Miesza ją z samotnoscią i poczuciem niezadowolenia. Bo przecież mialo być inaczej.

Czasem myślę, że oszukuję sama siebie. Chcę kogoś, jednocześnie nie chcąc. Nie jest najgorzej, ale ciągle wyrzucam sobie, że może być lepiej. Nie nadążam za sobą. Chyba cierpię na rozdwojenie jaźni.
Rozglądając się wszędzie, szukam jakiegokolwiek sensu.

piątek, 17 czerwca 2011

Maybe I had said something that was wrong

Uparłam się i znowu jest źle.
`Maybe I had said something that was wrong`
Powinnam siedzieć cicho. Powinnam zapomnieć. Ale nie. Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła czegoś głupiego.
Prawda nie zawsze jest piękna. Powinnam sie tego nauczyć już na początku roku.

Could I be, was I there
It felt so crystal in the air
I still want to drown whenever you leave
Please teach me gently how to breathe


 

 

czwartek, 16 czerwca 2011

W barze życia siedzi stateczny Koniec. Popija spokojnie spokój i dobrobyt, kiedy przez dzwi wpada Nowy Początek. Podaje rękę Końcowi i zajmuje jego miejsce. Ale Nowy Początek nie pije spokoju i dobrobytu. Raczej drinki z niepewności z odrobiną odwagi. 

Wszystko się układa. Egzaminy, oceny.
Cieszę się, ale ciągle czegoś mi brakuje.
Z całą pewnością odwagi do dalszego działania.
Zrobiłam już tyle. Chciałabym, aby i teraz mi się udało.
Mam tylko dzień jutrzejszy.
I tonę niepewności, czy to ma sens. Nie chcę się naprzykrzać. Sama wiem, że to nie jest miłe.

Byłam dziś w Powstańcach. Muszę przyznać, że nie było źle. Pierwsza wizyta trochę mnie przeraziła. Ze względu na rywalizację zawisłą w powietrzu. I widoczną wrogość. Dziś było lepiej.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

..

``Zagram drżącymi palcami walczyka o Tobie, przypomnisz sobie jak ciężko jest oddychać.
Zrozumiesz, że zasypianie z modlitwą o poranne zmartwychwstanie to wciąż zbyt duże nadużycie.
Nie możesz mieć już więcej szczęść, przecież wiesz.``

Niepokój pod ramię z niepewnością, wchodzą z walizami z spróchniałego żalu, trzaskając drzwiami. Każda decyzja zamienia się w kształtny znak zapytania. Każdy problem kruszy się jak szkło, tworząc malowniczą ruinę, poprzedzony niemym krzykiem.

W tym tygodniu wszystko już będzie wiadomo. Fizyka, egzaminy..
W środę komers.
Ogólnie jest dobrze, jest normalnie.

sobota, 11 czerwca 2011

Wraz z chłodnym porywem wiatru, gubią się słowa, dawniej w niego rzucone. Lądują gdzieś między poranną rosą a Jego cieniem. A ja duszę się od ciężkiego powietrza i rozterek godnych schizofreniczki.
Gdzieś w międzyczasie tracę tożsamość i splątane rzęsy, obleczone w niezliczone spiski i teorie. A gęste od emocji fale wody, rozpryskują się na mnie z owalnej kałuży. Zostawiają na sukience kilka kropli, które zaraz znikną. Tak jak znikniemy my.

Ostatnie dni roku szkolnego zaleją nas kaskadą wspomnień i burzą emocji. Tsunami żalu i tęsknoty dopadnie nas wraz z ostatnim dzwonkiem. Bo pomimo rozterek, niespełnionych marzeń i uczuć, to tu spedziliśmy trzy wiosny, trzy zimy i jesienie. Poznaliśmy przyjaciół i wrogów. I udane lub mniej udane miłosci


Mirror mirror on the wall
Who's the precious one of all
I think that I am sassy

czwartek, 9 czerwca 2011

Jest pięć z biologii. Jeszcze tylko pozostało mi zdać fizykę i jest cudnie-jest pasek.
Jutro tylko kilka lekcji i jedziemy z Maliczką po sukienkę na komers i jakieś inne ciuchy. W końcu !
Ogólnie jest dobrze. Dobre oceny, w porządku w szkole. Tylko pan B. zawraca mi czasem głowę, ale może mi przejdzie. Co kilka dni mam ochote z Nim pogadać, ale to nie ma sensu ;) Nie będę się poniżać po raz kolejny.
Paulina lata mi po pokoju, mama schizuje przed jutrem, ja zastanawiam się czy mam się uczyć na jutro. Chciałam dodać coś na moblo, ale nie mam weny, Ostatnio w ogóle jej mi brak.
Latem zamierzam nadrobic zaległości. Postaram się nawet coś stworzyć. Po raz kolejny zabiorę się za jakieś pisadełko.

Jestem niepoprawna. Nie wyciągam wniosków. Nie uczę się na błędach. Nie analizuję swoich potknięć.


``będę jak koszulka odwrócona na lewą stronę. będę przeciw, na opak i dwa kroki od piekła. bo mogę. bo taki jest urok wolności.``


``porozmawiajmy o deszczu, czekoladzie,snach, czy różnicy między colą a pepsi. Byle nie o miłości.``

wtorek, 7 czerwca 2011

Chyba muszę zacząć lewitować, żeby przemieszczać się po pokoju. Taki tu bałagan. Ale wiadomo, Paulina w domu robi swoje. Zaraz muszę zabrać sie za porzadki,a później znaleźć dyplom za powiatówkę.
Oprócz tego w tym tygodniu muszę uzupenić podanie, kupić sukienkę i nauczyć się wiersza. Do tego trzeba utrzymać oceny albo jeszcze je polepszyć. Już od dwóch dni nie smecę, więc jest dobrze.
Nie mogę doczekać się komersu i zakończenia roku szkolnego. Wakacje kojarzą mi się z spaniem do 11, zakupami, lodami i świętym spokojem. Z drugiej strony też z nudą, ale nie będę wybrzydzać.

wtorek, 31 maja 2011

Panienka ułożyła się na twardym posłaniu, wdychając gęste od kurzu i smutku powietrze. Natrętne myśli krążyły w jej głowie by póżniej wyladować prosto w sercu. Każda podjęta wcześniej decyzja, zostawała mieszana z błotem. A marzenia.. spełnione nie były już piękne. Były przykrą rzeczywistością.

Ejj no. Nie jest fajnie. Nie tak miało być.
Najpierw Pati teraz Ona. No ej. Co to ma być?
Jeszcze do tego jedna przykra sprawa ; /

Miało być inaczej

Ale myślmy pozytywnie.
Przecież nie będzie tak zawsze.
Nowa szkoła, nowi ludzie.. Będzie dobrze ;)

Jutro do Maliczki.
Pojutrze szkoła.
Piątek egzamin.
Sobota festyn.
Wraz z egzaminem ( który nie poszedł mi najlepiej) zaczął się powrót do normalności.
Znów będę mogła narzekać na szkołę, na sprawdziany i zadania domowe. Ale to nic. Tak ma być.

Jeszcze jeden egzamin i spokój. A potem wakacje ;D



Teraz tylko poprawić oceny, załatwić wszystkie papiery i gotowe ;)

sobota, 28 maja 2011

Ostatnio przestałam używać podkładu. Maluję tylko krzywą kreskę bądź podkreślam rzęsy. Wiem, że od czwartku to ulegnie zmianie. Na razie pozwolę cerze trochę odpocząć.
No dobrze. We wtorek też nie obejdzie się bez tapety.

Obejrzałam już wszystkie odcinki Pamiętników. Słit Stefan i Elena z ciągłą depresją muszą pójść w odstawkę. Lubię Katerinę Graham. Śliczna dziewczyna. I utalentowana.  Zazdroszę osobom, których dane w Wikipedii to nie tylko słowo aktorka. Ale aktorka, piosenkarka, scenarzystka, producentka, modelka. O kurcze. Muszą miec niesamowite szczęście. Do taki osób zalicza się Katerina.

kurde. świetne ma nogi no.




to zdj jest genialne. i genialny ma makijaż.
Katerina ma ojaca afroamerykanina i matkę żydówkę. Ma polskie i rosyjskie korzenie;)

piątek, 27 maja 2011

Kurcze, kurcze. Chcę gdzieś jechać. Gdziekolwiek. Tak bez powodu. Za granicę albo do innego miasta. Choć na kilka dni. Nawet na jeden. Na kilka godzin. Wszystko mi jedno.

Powinnam się uczyć. Powinnam powtarzac angielskie czasy.  Miałam to zrobić już dawno, ale jakos sie nie złożyło. Trudno, to nie najważniejsze ;)


 Oglądam wiadomości. Nasz prezydent to światowy człowiek! I jaki inteligentny. Ooo na przykład taki urywek zdania: bla bla demonstracyjna demonstracja bla bla " hahaha


czwartek, 26 maja 2011

Moje życie towarzyskie ostatnio rozkwita ;) <sarkazm>
Może w końcu sie to zmieni. Przecież oceny nie są takie ważne ;)
W czerwcu zamierzam wybrać się na Around the rock. Mam nadzieję, że to wypali. Nie tak jak Pih ; /
Porywam Jagoda i Maliczkę i idziemy ;D No i Maliczki mena jeśli Maliczka tego sobie zażyczy ;)

+

 1. Podoba mi się cover piosenki Lennona ,, Imagine", wykonany przez Gagę.
 2. Podoba mi się, że już za tydzień ( ! ! !), wracam do szkoły, a tym samym do normalności ;)
 3. Podoba mi sie, że Paulina wyjechała na zieloną szkołę i w kocu nikt mi nie przeszkadza.
 4. Podoba mi się fakt, iż mam jutro tylko jeden angielski.
 5. Podoba mi się perspektywa wakacji, dobrych ocen i odpoczynku od nauki.
 6. Podoba mi się ,, Anna Karenina"
 7.  Ale najbardziej podoba mi się para Maliczka & Strzelczyk ;D

 7. NIE podoba mi się sytaucja Pati.
 8. Nie podoba mi się perspektywa egzaminów, na które kompletnie nie jestem przygotowana.
 9. Nie podoba mi się ciągła nauka.
 10. Nie podoba mi się moja świecąca pustkami szafa.

Bilans dodatni, tak na dobry dzień ;) Zaraz pewnie wezmę się za naukę ( <face_palm> znowu? ) i wyjdę na dwór. Ostatnio polubiłam wygrzewać się na słońcu. Broń Boże nie opalać! Raczej czuć promienie słońca i świeże powietrze. O, i patrzeć na biegającego wszędzie Scooby`ego ( który ma dziwny imię, ale cóż ;) błędy młodości ;D )

PS. Jeśli przeżyje przyszły tydzień to będzie już z górki. Na pewno ;)

czwartek, 19 maja 2011

1/11/15

Jaram się pierwszym sercem na lookbooku, jedenastoma komentarzami i piętnastoma hype`ami ;D
Najbradziej zdziwiłam się tym, że Greczynka, mieszkająca we Włoszech i ubierająca się mega idealnie, odpisała na mój komentarz i sama zostawiła go na moim profilu. Wiem, wiem, cieszę z takich głupot, ale z czegoś trzeba ;)
Oprócz tego, potrzebuję nowych zdjęć, na lookbooka i bloga. Bo nie mam nic co się nadaję.
Potrzebuję też ciuchów. Możliwe, że w przyszłym tygodniu zaopatrzę się w coś. Kurde. Chcę cokolwiek, bo moja szafa opróżniła się. Wyrzuciłam rzeczy w których nie chodzę i wrzuciłam je do szafy Pauli i mój zbiór ubrań mieści się w jednej półce. Może dwóch. To straszne. Ale niedługo cos znajdę.
Mam nadzieję, że latem mój lookbookowy album powiększy się o wiele fotografii, bo aż wstyd się pokazywać z jednym zdjęciem ;)

wtorek, 17 maja 2011

Wszystko stało się szare i bez wyrazu. A z drugiej strony nie dzieje się nic złego. Chyba tego chciałam. Jest... normalnie? Nie, jeszcze nie. I dla mnie długo nie będzie. Moją rzeczywistością stał się stary tom ,, Anny Kareniny", zeszyt do fizyki i kubek wystygłej, gęstej od cukru, ohydnej herbaty. Nie jest to może takie złe. Nastał upragniony spokój. Mój pokój stał się moim azylem. Czasem tylko przybiegnie tu  siostra, a wybiegając zostawi chaos nieuprzątnietych lalek i rysunków. Nikt mi nie przeszkadza, a ja staram się robić to samo.
Wypadek nauczył mnie jednej ważnej rzeczy. Spokoju. A także wykazał, jak postrzegają mnie inni. Wykazał, że KAŻDY myśli o sobie. Ja też. Nie zaprzeczam. Ale  wszyscy  żyją swoimi sprawami, choć niedawno nazywali przyjaciółką, teraz nie mają czasu. No tak. Szkoła, dom, koleżanki. Rozumiem. I naprawdę nie piszę tego z goryczą czy żalem. Nie wymagam wiele. I rozumiem, że każdy chce dla siebie jak najlepiej.
Ja to wszystko rozumiem.
Jest mi też trochę przykro. Ale tylko trochę.
Zazdrość, pycha i nieuzasadniona pewność siebie, zaczęły rzadzić się swoimi prawami. I mają się doskonale.
 Tak musi być. Albo nie. Nie musi. Tak po prostu jest.

Cieszę się ze szczęścia Maliczki.
Cieszę się wizją przyszłych wakacji.
Nie chcę wracać do szkoły. Choć niedawno chciałam. Naprawdę nie chcę. Nie ze względu na naukę. Ale na klasę.

sobota, 14 maja 2011

Skończyła mi się czekolada, więc lepiej nie podchodzić do mnie bez kija.
A do tego, Eurowizja to porażka. Mieszanka disco polo z niedoszłym metalem.
W taki oto pozytywny sposób, zaczynam mojego posta. I dalej nie będzie lepiej.
Bo zdecydowanie za dużo myślę. Chaos wkracza w moje idealnie posegregowane poglądy i mąci pozorny ład i spokój. Choć może to i dobrze. Może coś się wreszcie zmieni. Choć nie lubię zmian. Kojarzą mi się one z.. brakiem porządku. Nie dają mi poczucia bezpieczeństwa. A na tym opieram całą moją osobowość.
Wolę mieć wszystko zaplanowane. Nie lubię niespodzianek. Może dlatego, że nigdy żadna nie zaskoczyła mnie w pozytywny sposób. Tak jak w filmach. Zaplanowane spotkanie-niespodzianka, czy coś miłego.
Ale wracając do głównego wątku : nie lubię siebie za to, że oceniam innych ze wzgledu na ich wygląd. Przynajmniej tak było do tej pory, jednak trzeba przyznać, że nie zawsze. Wolałabym patrzeć na charakter. Bo po co mi śliczny laluś, z którym nie bedę mogła zamienić słowa? Lubię chłopaków z poczuciem humoru. Może dlatego, że ja sama zostałam go chyba pozbawiona ;)

wtorek, 10 maja 2011

Dobra. To dodaję listę książek, które chcę przeczytać w te wakacje. I to wcale nie będą same romansidła. Nie, nie, nie. A więc:

1. Anna Karenina, Tołostoja. Już czeka na półce. Nawet nie wiem skąd się tam wzięła ;D
2. Mistrz i Małgorzata, Bułhakowa ( kurcze, jak na razie sami rosyjcy pisarze ;D moja krew ;D )
3. Pachnidło, Sunskida
4. Faust - Goethe
5. Hańba- Coetzee
6 Miasteczko Salem, Kinga
7. Kod da Vinci
8. Buszujący w zbożu
9. Inny świat, Herlinga-Grudzińskiego
10. Życie PI
11. Milczenie owiec ( Swoją drogą, mam jakąś książkę z owcami w tytule. To może to ona?)
12. Wojna i pokój
13. Zbrodnia i kara
14. Wyznania gejszy
15. Komu bije dzwon
16. Ojciec chrzestny
17.Pamiętniki Adama i Ewy, Twaina
18. Coś Kapuścińskiego,
19. Stowarzyszenie umarłych poetów
20 Imię Róży- Eco

no i jeszcze parę pozycji ;D

niedziela, 8 maja 2011

...

Nie mogę już tak.
Muszę coś zmienić.
I tym ,,czymś" , jestem ja sama. I wcale nie chodzi mi o wygląd.
Raczej postrzeganie innych i siebie.
Już jedną zmianę w sobie zauważyłam. Inne spojrzenie na wiarę. I bardzo się z tego cieszę.
Opanowanie mam wyćwiczone prawie do perfekcji. Nawet w kryzysowych momentach potrafię zachować spokoj. Przykładem może być wypadek.Wydaje mi się, że inni postrzegają mnie jako osobę chłodną i zrównoważoną.
Czasem myślę, że chciałabym być bardziej otwarta, ale w sumie nie każdy musi taki być. Ktoś musi umieć słuchać, ktoś inny mówić.
Po drugie w świecie, w którym każdy jest jakby otwartą księgą, przydadzą się osoby, do których dostęp nie jest taki prosty. To może jest fajne. Ja tam nie wiem. Ja tu tylko sprzątam ;)

sobota, 7 maja 2011

Dzisiaj piąty dzień szóstki weidera.
W poniedziałek bierzmowanie.
Wtorek- sprawdzian z matematyki, w czwartek z geografii, w piątek z angielskiego

Boję się, że pomylę się przy dziekowaniu biskupowi.
Boję się też, że wszyscy zapomną w którym momencie stać, siedzieć, co mówić, śpiewać.
Mam nadzieję, że bezpodstawnie.

Chcę żeby przyszły tydzień dobiegł końca.
Chcę wrócić do szkoły.
Ale chcę też wakacji.
Sama nie wiem czego chcę

wtorek, 3 maja 2011

Presley.

Po przeczytaniu ,, Utraconej sztuki dochowywania tajemnic', która stała sie moja ulubiona książką, zafascynował mnie powojenny Londyn. Johnnie Ray. Skromnie ubrane młode kobiety. Radio. Te prawdziwe radio. Z operami, słuchowiskami, a nie wygadywanie bzdur przeplatywane nic nie wnoszącymi piosenkami Rihanny i Lady Gagi, jak to się dzieje teraz.
A i na nowo odkryłam talent Presleya.
Już nie jest dla mnie facetem w dziwnym, białym ubraniu.
Teraz zobaczyłam jaki miał głos i talent.
Był niesamowity ;)
Widziałam dziś Romeła. I nogi mi zmiękły. Dosłownie. Gdybym stała, pewnie wypieprzyłabym się na podłogę.
Chyba pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło. Ale nie, to żadna ,,miłość". Nic takiego. Po prostu jest nieziemsko przystojny. I fryzura i ciuchy... mega!
Romeło Karoli też jest fajny, ale nie mój typ ;)
Swoją drogą obserwował mnie. W sumie nie dziwię się mu. Nie nałożyłam makijażu- to wszystko wyjaśnia ;D

Mówi się, że kto nie ma szczęścia w kartach, ma szczęście w miłości. W moim wypadku nie sprawdza się to zupełnie. W grze w karty zawsze przegrywam. A miłość? Ha ha. Taa

poniedziałek, 2 maja 2011

love story

Szelest przewracanej stornicy.
Bohater ujmuje dloń swej wybranki, głaszcząc ją jednocześnie delikatnie. Dziewczyna uśmiecha się w zadumie. Zamyka oczy. Jej ukochany przybliża się do niej nieśmiało. Zastanawia się czy to odpowiedni moment. Może nie.. może to za wcześnie.. Dziewczyna spod półzamkniętych powiek, przyglada się chłopakowi.,, No rusz się", myśli. A może jednak? Tak, teraz albo nigdy. Chłopak ujmuje w dłonie twarz ukochanej...
Dźwięk SMSa.
Koniec sielanki. Bohaterowie zastygają w bezruchu.
Stukot klawiszy telefonu. Powiadomienie o wygranej. Już piąte w tym tygodniu. 
SMS zniweczył plany zakochanej pary.
Koniec przedstawienia.
Światła gasną.

To zadziwiające, że jedna wiadomość może wzniecić czy zgasić miłość. I to tą prawdziwą, nie fikcyjną.
Koniec refleksji.

sobota, 30 kwietnia 2011

War

Zanurzając się w oceanie wątpliwości i rozterek, zataczam swoisty krąg. Jestem skazana na wieczną niepewność, związaną łańcuchem wspomnień z kłódką naiwności i ciągle nie znalezionym kluczem. Chęć znalezienia klucza okazała się jednym wielkim niepowodzeniem. Dalsze poszukiwania nie mają sensu, tak więc zaniechałam ich już dawno temu. Klucz gdzieś jest.
Teraz całą sobą, wchłaniam łagodne dźwięki, tragikomiczne słowa uwięzione w piosence.
Przez otwarte okno, wkrada się do pokoju zimne powietrze, odmienione, bo po burzy. Biała firanka zasłania mi miejsce, w którym według astronomicznych przesłanek, powinien znajdowac się bladożółty, niewidoczny prawie, rogalik. Na parapecie, w kolorowych doniczkach, stoją mali żołnierze, uzbrojeni w groźne kolce. Przynajmniej oni nie mają czołgów, karabinów i przedmiotów, którymi walczy się o życie i wolność, jednocześnie zabijając i tej wolności pozbawiając.
Peace, love, empathy.

czwartek, 21 kwietnia 2011

idea.

W głowie mej, zwykle obrzmiałej od miliardów wszechobecnych myśli, pojawił się dziś pomysł.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pomysł ten wpadł do głowy z pewnym uprzedzeniem. Przy popołudniowej herbatce, czy wieczornej chwili zadumy. Ale nie! Myśl ta, pojawiła się tak nagle, że obijała się chwilę o ściany umysłu, zanim zlądowała w podświadomości. A co najdziwniejsze, stało się to w godzinach wczesnorannych, choć ranny ptaszek to miano zupełnie do mnie nie podobne.
Jak wiadomo, literatura rządzi się swoimi prawami. I w sercach niektórych żyje własnym życiem, a w innych siedzi samotna  i  tak mało potrzebna. Bo destrukcyjne siły biol-chemu, czy równie straszny czar mat-fizu, otępiają i masakrują niewinną, uosobioną literaturę i zamieniają w suche fakty! Tak, nie daj Boże informacje!
Ohydne, trywialne definicje i obliczenia. I znika tak, to piękno wszechobecne w kartach ksiąg zamknięte. I marznie, i dyszy, umiera powoli.
Wróćmy do owego pomysłu, zwiedzającego zakamarki mej podświadomości: któregoś pięknego dnia, natknęłam się na drzwi do świata piękna i kolorów, rządzonego przez.. właśnie! Nikogo! Świat ten istnieje między literami i kolorowymi materiałami, w ktrych zamknięta jest dusza. Jak nazwać świat ten jednym słowem? Słowem bezpretensjonalnym, neutralnym, wyzbytym emocji : Moda. Ohh kojarzy się z uciśnieniem, z zniewoleniem, podczas gdy wlaśnie daje wolność.Pomysł mój, dotyczy tego świata cudownego w połączeniu z nieskalaną literaturą. Bo co stanie się, gdy połączymy dwa światy? Liryczny z światem wolności? Potok słow z fotografiami, obrazujacymi te wyrazy, te zdania, te piękno. A więc, mówiąc tym pospolitym i standardowym sposobem, oświadczam, że pomysł ten, to po prostu blog szafiarski w połączeniu z literaturą. Albo odwrotnie. Literatura z zdjęciami, które lepiej pokażą świat fikcji.

środa, 20 kwietnia 2011

bird`s song

Siadam na twardej podłodze. Przyglądam się klawiaturze i migoczących na niej, czerwonym paznokciom. Na ekranie przewijają się fotografie. Na stole stoi kubek zielonej herbaty. Obok talerz z warzywami..
W głowie liryczna pustka.  Może tylko wiązka myśli o ludzkiej dekadencji. i własnej infantylności.
Na podłodze stos książek, skazanych na wieczne zapomnienie, po odstawieniu w kąt.  Na ścianach zieleń o odcieniu greckich oliwek, mile łaskotanych gorącymi promieniami słońca i róż wiosennych fuksji, czule pielęgnowanych przez starego ogrodnika. Obok mnie, cała sterta zeszytów i podręczników. I siedzę tak w epicentrum huraganu uczuć i iluzji.
Gdzieś za oknem warczenie sąsiada przeplata się z koncertem mojego psa, przy akompaniamencie dwójki zagubionych osobników, o ptasim wyglądzie. Ptasie mają dzióbki, jak trójkąt bermudzki, pochłaniające wszystko co zechcą. Ptasie mają skrzydła, których rozpiętość smagana jest ciągle chłodnym powietrzem o łagodnym zapachu wiosny i platonicznej miłości. Ptasie nie są jednak ich uczucia, bo siedzą na gałęzi przytulone do siebie. Czyż nie o to chodzi w tym dziwnym okresie, zwanym ,, wiosną?

sobota, 16 kwietnia 2011

..

Dzisiaj pierwszy raz od... bardzo długiego czasu, usiadłam z kubkiem, o dziwo dobrej( choć bez cukru), gorącej herbaty, z ksiażką w dłoni. Ahh jak mi tego brakowało... Dawniej potrafiłam całymi dniami zaczytywać się w lekturach, nie czując znużenia. Latem zaczynałam około dziesiątej rano, a kończyłam o .. trzeciej, czwartej w nocy. I wcale nie miałam dość.  Wtedy internet był dla mnie jedynie pomoca w nauce. Teraz jest uzależnieniem.
Chce wrócić do tego co kocham - literatury. Młodzieżowej i poważnej, tragedii i komedii, byle w ogromnych ilościach.

W wakacje będę czytać. Ciągle. W sumie tylko to mi pozostanie, bo nie wyjdę na dwór w krótkich spodenkach, czy stroju kąpielowym. Chyba, że sprawie sobie opaskę na moją ukochaną bliznę. Tak więc lato zapowiada się wspaniale. Wręcz cudownie

środa, 13 kwietnia 2011

Przeraża mnie tok myślenia nas- nastolatek.
Mamy najgorzej.
Nie kocha, jesteśmy beznadziejne.
Za grube, za chude, za niskie, za wysokie.
Mało ciuchów, brak urody i miłości.
Nikt nie rozumie, dorośli ograniczają, choć nic nie wiedzą.
Możemy wszystko, nie możemy nic.

Tak naprawdę, mając te 15,16,17 lat, o życiu nie wiemy nic. Bo jedyne problemy to miłostki, szkoła i koleżanki.
Owszem, pojawia sie wyścig szczurów. Każdy chce być najlepszy. Nie neguję tego, sama chcę.
Rozumiem, że mamy swoje problemy. I wiem, że odtrącenie czy koniec przyjaźni boli, jednak na tym nie kończy się świat.
Dzisiaj pisaliśmy test matematyczno-fizyczny. Przejmujemy się czy dostaniemy się do dobrej szkoły, czy dostaniemy duzo punktów . Ale przecież nie wiadomo jak potoczy się nasze życie. Typowy humanista może stać się ścisłowcem. Doskonały uczeń, bezrobotnym.
Jeśli nie dostanę się do Powstańców, to trudno. Widocznie tak miało być.
Perspektywa ciągłej nauki nie wydaje mi się kusząca, mimo osób ,, na poziomie".
Może zabraknąć czasu na przyjaźń i na odwzajemniona miłość, którą do osiemnastki, nalezałoby jednak znależć.

sobota, 9 kwietnia 2011

friend

Mam problem ze zdefiniowaniem słowa ,, przyjaźń".
Przyjaźń... opiera się na zaufaniu, wiadomo. Przyjaźń, to przywiązanie, zrozumienie, wspólne zainteresowania. Ale czasem to nie wystarcza. Albo inaczej - to zaufanie, zrozumienie - okazuje się fikcją i obłudą. I nie ma szans na przywrócenie dobrych relacji.
Utrata przyjaciółki boli. Choć ten koniec nie był miły, pozostają wspomnienia. Te dobre i te złe. Choć zawiodła nas nie raz, pamiętamy te chwile śmiechu, radości i szczęścia. Tak już jest.
Ale utrata, czasem przynosi zysk. Coś mi się wydaję, że zyskuję nową przyjaźń.
Mówiąc o przyjaźni, nie mogę tu nie napisać o K. Bo jest ze mną zawsze. I zawsze mnie rozumie. No i zawsze mogę na nią liczyć. To słowo,, zawsze", jest chyba receptą na udaną przyjaźń.
 

shy..

,,To już lepiej, żeby pan był nieśmiały, niż miałby pan być pospolity."

Nieśmiałość w dzisiejszym świecie jest cechą negatywną. Osoba cicha ma mniejsze szanse na znalezienie pracy, bo poszukiwane są osoby, które potrafią się porozumiewać z łatwością. Ale czy nieśmiaość zawsze była traktowana w taki sposób? Cofnijmy się do dawnych czasów. Kobieta cicha, tajemnicza, skromna i wiecznie zawstydzona, jest tu ideałem. Właśnie taka dziewczyna jest pożądana przez płeć przeciwną, jest traktowana jak bóstwo. "Nieśmiałość-to wdzięk i zapach miłości..."

,,Nie daj się zwieść jej śmiechem
Ona być może nie śmieje się z Twoich dowcipów
tylko zakrywa nim swoją nieśmiałość i niepewność
lub Twoją głupotę za którą się wstydzi"  



Ten tydzień zapowiada sie nieciekawie. Trzy dni egzaminów, wizyta u lekarza, znów egzamin, sprawdziany z biologii i historii...
Damy radę ;D



 

środa, 6 kwietnia 2011

,,Czego wciąż mi brak?
Przecież wszystko mam...
Obcy ludzie mówią,
że tak zazdroszczą mi...
Czego wciąż mi brak?
Co tak cenne jest?
Że ta nienazwana myśl
Rysą jest na szkle..."

Powyższy tekst pasuje do mnie idealnie. Czegoś mi brakuje. I nie jest to przyjaźń - mam przyjaciółkę- najlepszą z najlepszych. Oceny? Owszem, są mi teraz bardzo potrzebne, ale raczej nie chodzi tu o to. Dieta? Nie powiem, że nie chciałabym zrzucić kilku kilogramów, ale nie jest to dla mnie najważniejsze. Możliwość normalnego chodzenia? Dałabym za to dużo, ale myślę, że za jakiś miesiąc, dwa będzie dobrze. Wystarczy trochę cierpliwości. Miłość? Nie szukam jej już. Przeżyłam bez niej tyle, przeżyję jeszcze trochę.  Sama nie wiem czego chcę.

,, i ja wiem, że będę wtedy sama, nikt nawet nie oberzy się..."

wtorek, 5 kwietnia 2011

-.-

I nie jest tak dobrze, jak myślałam. Chyba nie mogę już ufać nikomu. Nawet samej sobie.
Nie wiem po co się oszukuję. Po co to wszystko. Z przyzwyczajenia? Z wygody? Może tak, może po prostu sie zmieniłam.
Nie cierpię tych zmian. Nienawidzę i chcę je wyeliminować.
Jest jednak pewna mała zmiana, którą chcę wprowadzić. Zresetować swój umysł i przestać wierzyć własnym myślom i osobom, które udają, że chcą dla mnie dobrze. Wiem, że nie chcą. To gra pozorów. Gra, w której sami musimy grać i udawać. Uśmiechać się, chociaż tego nie chcemy. Płakać w kącie?  Ależ nie. Raczej skrywać w sobie wszystkie złe emocje.

PS. Jestem próżna i egoistyczna, I tego nienawidzę.

sobota, 2 kwietnia 2011

Many dreams have been brought to your doorstep

Dziś pierwszy raz od przeszło miesiąca, stanęłam przed lustrem. O kulach, ale to nic.
Przyjrzałam się sobie. Myślałam, że przez ten mój okres rekonwalescencji, przytyję. Że będę gorzej wyglądać. A tu niespodzianka. Wyglądam...dobrze.

Zaraz przyjdzie do mnie K. Mamy zamiar powtórzyć fizykę. Do egzaminu coraz mniej czasu, ale jestem dobrej myśli. Mimo sprawdzianów, których uzbierało się całą masę, mimo mojego braku umysłu ścisłowca, jakoś to będzie ;)
;)

piątek, 1 kwietnia 2011

;)

 ,,Zbyt ona piękna, zbyt mądra zarazem,


Zbyt mądrze piękna, stąd innym jest głazem"






Czemu jest tak, że trzeba przeczytać książkę kilka razy zanim dotrze ona do nas i zrozumiemy zachwyt innych ludzi nad nudną, jak nam się wydawało, lekturą? Taką książką jest dla mnie ,, Romeo i Julia".
Może podoba mi sie dlatego, że nie zakończyła się happy endem


Tak z innej beczki. Przerażającym jest fakt, iż każda z nas tak mocno przykłada wagę do wyglądu.
Waga, cera, twarz. Każdej z nas coś nie odpowiada. Ale co by się zmieniło gdyby ta wada przestała istnieć? Życie toczyłoby się dalej. Wymyśliłybyśmy jakiś inny defekt. Nikt nie jest idealny.

I`ll be ok

Tyle.

wtorek, 29 marca 2011

☻☻☻

"Czasami jest taki stan, w którym człowiek nie

zastanawia się nad problemami. Wie, że może

osiągnąć wszystko, czego tylko pragnie. Wierzy

w siebie, swoje możliwości. Emanuje szczęściem

i radością. Jednak kieruje się realizmem, ideą

złotego środka, marzy, lecz nie żyje jedynie

pragnieniami. Niech lato pokocha Twoje serce.

Na jesień jeszcze za wcześnie, za młodo umierać

samotnie z czekoladą w ręku..."

poniedziałek, 28 marca 2011

..

Lubię ludzi, którzy są ambitni.
Lubię ludzi, którzy mają własne zdanie.
Lubię ludzi, którzy na każdym kroku nie mówią, jacy są ambitni i że mają własne zdanie.

taka sobie mała dygresja, powstała na moim blogu, której też metafory, nie odgadnie raczej żaden z żyjących. a jeśli ktoś uważa, że wie o co chodzi, to dobrze. Ma prawo miec własne zdanie, choć w tym przypadku jest ono z całą pewnością błędne.

Mieć własne zdanie - cudownie. Mieć własne zdanie na podstawie nauki, własnych przemyśleń - wyśmienicie. Wygłaszać to zdanie, kierujac się zasadą ,, zawsze i wszędzie" - żenada.

niedziela, 27 marca 2011

Ciekawym jest fakt, iż jedno słowo może być powodem zmiany ważnej decyzji. W moim wypadku było to słowo polonistki, która namawiała mnie do pójścia do dobrej szkoły. Choć ciągle, nie jestem pewna, czy dam radę, spróbuję. Mówią, o mnie, że jestem ambitna. Może i jestem. Nauka mi nie straszna, raczej fakt, że mogę być najgorsza w tak elitarnej szkole. Boję sie, że w ogóle nie dostanę się do niej. Tak więc zaczynam powtarzać materiał do egzaminu. Na razie chemia i fizyka, choć te drugie to tylko powtórzenie wzorów, bo nie mam czasu na nic więcej. Nie dość, ze pogubiłam wiekszość książek z poprzednich lat , to przez głupi plan lekcji, mam minimalną ilość czasu na naukę. Którą zresztą poświęcam na nadrobienie materiału, a nie na powtórki. Jak na razie, za mną są wodorotlenki i kwasy. Dzisiejszy wieczór spedzę z alkanami, alkenami, alkinami i alkoholami ( te ostatnie wyłącznie na łamach ksiażkowych stronic ;p ). Atomy, cząsteczki etc. raczej nie sprawiają mi problemu. Narysować powłoki też umiem. Pozostaje mi w najbliższych dniach powtórzyć wzory na gęstość i objętość, czy skały wapienne itp. Surowce mineralne rozumiem, bo dostałam z nich szóstkę w dniu wypadku, o czym nie omieszkałam  wspomnieć mamie zaraz po przyjeździe do szpitala. Tak więc wracam do fizyki i chemii. Wieczór z nauką .. przeraża mnie. Przynajmniej mogę włączyć X-factor i posłuchać mojego idola - Jakuba ;P

wtorek, 22 marca 2011

I was born this way

Odnalazłam wczoraj mój stary pamiętnik. Niestety został zlikwidowany, ze względu na dawkę informacji, które w nim w zeszłym roku zawarłam. Dużo się od tego czasu zmieniło.

Od dwóch dni słucham tego i nie umiem przestać. Mogę nawet powiedzieć, że polubiłam świruskę Gagę. Może za tekst, który napisała do piosenki ,,Born This Way".
Swoją drogą, zamierzam założyć szafiarskiego bloga. To zacne wydarzenie nastąpi jednak dopiero wtedy, kiedy moja noga zechce ze mną współpracować. Jutro kolejna wizyta u lekarza. Może być nieciekawie.



I`m beautiful in my way
` Cause God makes no mistakes`
I`m on the right track, baby
I was born this way

sobota, 19 marca 2011

Women`s world

Co, jeśli teraz to wszystko runie? Rozpieprzy się doszczętnie?  Więzi zostaną zerwane i znajdę się między dwoma światami? Nie wiem. Ale wiem, że dam radę. A skąd to wiem? Zaraz po wypadku, na moim profilu na moblo, pojawił sie napisany przeze mnie wpis. Mianowicie:

,,i czasem trzeba pokazać, że można. że da się wytrzymać. chociaż jest cholernie ciężko. kiedy boli. i jest się samemu. gdy nie ma żadnych pozytywów. trzeba udowodnic samemu sobie, że jest się silnym. i jakiś czas później możliwa będzie ranna pobudka z myślą ,, zrobiłam to. dałam radę. sama. byłam dzielna. mogę wszystko"


Tekst ten pisałam, kiedy było mi cholernie źle. Tuż po wypadku. Skoro przetrwałam tą trudną sytuację ( nad którą nie będę się tutaj rozdrabniać) to dam radę ZAWSZE.


Na pewien konkurs literacki napisałam pracę. Pracę pt ,, Kobieca siła". Opowiada historię dwóch przyjaciółek. Jedna z nich choruje na schizofremię. Druga stara jej się pomóc. Wyjeżdżają do Paryża, gdzie poznają pewnego starszego pana - psychologa. Mężczyzna ten bardzo pomaga kobietom i chora powoli odzyskuje radość życia. Nie udaje jej się całkowicie wyjść z choroby, ale teraz poznała swoją wartość i wie jaką potężną siłę ma w sobie - niesamowitą, kobiecą siłę, która może wszystko.

środa, 16 marca 2011

selfish doll

,,egoistyczna lala, mająca kilkoro przyjaciół. interesuje ją tylko własny wygląd i możliwość zakupu nowych ciuchów. nie jest zbyt inteligentna, ponieważ rzadko się odzywa. w takim razie pusta i głupia. taak. musi być strasznie tępa. oprócz tego udaje że nie wierzy w ludzkie uczucia, bo sama ich nie doświadczyła" - zapisałam w pamietniku opinię dziewczyny ze szkoły na mój temat. uśmiechnęłam się do siebie, spogladając na tekst o wyglądzie. Wygląd taki ważny? To dlaczego siedzę właśnie w rozciągniętej piżamie, bez makijażu i w tragicznej fryzurze? A inteligencja? No tak, jestem głupia bo mało mówię - myślałam, spogladajac na ścianę obwieszoną dyplomami za wygrane konkursy i świadectwa z paskiem - A uczucia? Wiem co to przyjaźń, wiem co to wdzięczność, empatia, wrażliwość.. - a miłość? - odezwał się jakiś głos w mojej głowie -Miłość? Sama przyjdzie. W najmniej oczekiwanym momencie / gleam.of.hope ( czyt. ja ;d)

Napisałabym coś jeszcze, ale muszę zrobić rysunek na plastyke. Jutro geografia z Z. Mam nadzieję, że mi nie zrobi sprawdzianu.  oby ;/

wtorek, 15 marca 2011

gray reality

Czasem zaskakują mnie własne myśli. Gdyby je spisać i wydrukować, okazałyby sie pewnie bestsellerem ( czyt. tak głupie, że każdy chce się dowartościować przez czytanie ich i udowodnić sobie, że w sumie nie jest z nim tak źle, że jednak istnieje ktoś głupszy od nich)
Świadczy o tym fakt, iz dzisiejsza notka, miała być moim pseudofilozoficzno-psychologicznym wywodem na temat  zmian człowieka. Zastanawiając się nad losem mojej przyjaciółki, stwierdziłam, iż owszem. Ludzie się zmieniają. A jeśli ktoś jest naiwny, zmianę u niego spowodować może, nawet jedna sytuacja, jedna niepotrzebna myśl. Aby nie przynudzać, kończę  ową, jakże inteligentną refleksję i oddaję sie tematowi bliższemu, mojemu jeszcze gimnazjalnemu umysłowi - mianowicie szkole. Szkole, do której z checią bym wróciła. Przerwy, lekcje i możliwość rozmowy. Tylko tyle mi potrzeba, lub patrząc na to z innego punktu widzenia - aż tyle mi potrzeba.

piątek, 11 marca 2011

Segritta`s blogs

Odkryłam dzisiaj ciekawego bloga Polki studiującej w Paryżu - Segritty. Jest on wielce pouczający. Po jakiejś godzinnej lekturze nauczyłam się trzech mega przydatnych, francuskich zwrotów. Mianowicie:

Ou est le bar? - Gdzie jest bar?
Une vodka s’il Vous plait. – Wódkę proszę.
Je ne veux pas coucher avec toi - Nie chcę się z tobą przespać.

Wydaje mi sie, ze powyższe formułki zachęcą do zwiedzenia blogów Segritty.

 A tutaj adres bloga Segritty  : http://paryz.blox.pl
 Drugi adres bloga Segritty : http://segritta.blox.pl
 No i trzeci adres bloga Segritty. http://ladyn.blox.pl/html

EDIT:
O ! O! Znalazłam kolejny zarąbisty blog. hah dziecko się podniecilo ;d  http://pesymistyczne.blox.pl/2011/02/Wielkie-wydarzenie-w-domu.html
OMG! So cute 

czwartek, 10 marca 2011

sweet grunge

Czy można oddychać muzyką?
Ja umiem. A przynajmniej umiałam jakiś tydzień po wypadku, kiedy naprawdę nie chciałam nic. Potrzebowałam tylko trochę tlenu i muzyki. A że tlenu nie widać, można śmiało powiedziać, że oddychałam muzyką. A dokładniej Nirvaną. Grungem. Kurtem. To było jedyne co mi nie przeszkadzało, jedyne co mnie nie denerwowało i dawało jako takie poczucie... wartości? niee to nie to. ale w każdym razie pozwalało prawie normalnie funkcjonować ( zważywszy na moją nogę, określenie `prawie` jest jak najbardziej na miejscu".
Nirvana, Pearl Jam, Alice in Chains, Soundgarden, Red Hot Chili Peppers - były napędem, moim motorem do działań.
Aktualnie słucham jakichś popowych, mniej lub bardziej udanych utworów.
Ogólnie stwierdzam iż jestem dziwna. Słucham mocnej muzyki a jeśli chodzi o styl ubierania, preferuję jasne, słodkie ciuszki. Świadczy o tym wygląd mojego bloga. Dopiero próbuję zaopatrzyć sie w takie słit ciuchy. Jazzówki ( już mam ;d ), zakolanówki, sukienki, spódniczki etc. Zobaczymy jak mi to wyjdzie

niedziela, 6 marca 2011

...

Dear Monday,
Thanks for having the word ,, mon" in you.
That`s French for ,, mine" in case you weren`t aware monday,
but it makes me think of you more as ,, my day" ,
and frankly that sounds like a much more promising start to the week
                                                           Best,
                                                                    S.

doesn’t it remind you of when you wanted to be a princess when you were a little girl? I know, I am her.
Tell me ,, My adorable Princess", please. Now! Tell me now!

www.meek-n-mild.com

...

Zamykam oczy. Nie chcę widzieć ciągle tego samego : fuksji i zieleni na ścianach, łóżka, książek i na siłę wpychanego mi jedzenia. Nie chcę denerwować się na osoby, które są bez winy. Nie chcę sprawiać problemu mamie, prosząc aby ciągle mi coś podawała, bo sama wstać nie mogę. Myślami wędruję od książki do książki, od filmu do filmu, od problemu do problemu i słucham.  Ciągle słucham co kto ma do powiedzenia. Sama mało mówię. Jeśli już to do podtrzymania rozmowy. Słuchanie jest czynnością, która wychodzi mi chyba najlepiej. Chociaż problem w tym, że zbyt często reaguję cynizmem nawet się nad tym specjalnie nie zastanawiajac. Lubię szukać dziury w całym i próbować podważać czyjeś zdanie. Zaraz muszę wracać do świata Alka, Zośki i Rudego, a raczej powtórzyć wiadomości z lektury. Na szczęście język polski nie sprawia mi problemów. A literatura to to co kocham. I z czym wiążę przyszłość. Zamierzam pisać. Zastanawiam się nad kierunkiem studiów, który chciałabym podjąć. Historia? Historia sztuki? Prawo? Filologia polska? Dziennikarstwo? Nie mam pojęcia. Kilka lat chciałabym przepracować jako copywriter. A później ? Czas pokaże.

OMG ! she`s so cute! and adorable <speechless> 

piątek, 4 marca 2011

I jest tak jak myślałam. Chociaż wolałabym sie mylić. Nie chcialam wierzyć we wszystko co usłyszę. Wolałam podchodzić do wszystkiego z dystansem i w sumie opłaciło mi się to, bo uniknęłam rozczarowania.
Denerwuje mnie wiele rzeczy, o których nie będę tu pisać. Po prostu nie.

Nie  cierpię ciągłych zmian, ciągłej zmiany zdania. Nie rozumiem tego. Mówię tak, to to robię. Proste.

Wiem, wiem. Ten post to zlepek słów, które pewni osobnicy będą próbowali brać do siebie. Nie sądzę jednak żeby ktoś wiedział o co mi chodzi. I myślę, że tak będzie lepiej.

A tak z innej beczki; mój blog przeszedł metamorfozę. Zaraz po wklepaniu w wyszukiwarkę magicznego adresu mojego bloga, ujrzeć można Audrey Hepburn. Audrey przy piekarniku, Audrey z książką, Audrey, Audrey... Nie, nagle nie stalam się wielką fanką tej pięknej kobiety ( co może się zmienić w czasie bliżej nieokreślonym). Tylko ta nieżyjąca już modelka, miała w sobie coś wyjątkowego, coś co chcę oglądac za każdym razem gdy otwieram bloga, tak więc jest.

PS. Właśnie powinnam brać sie za naukę.. Taa ;d Zaraz przychodzi Pati ;D w końcu będę mogła z kimś pogadać. A potem będę przepisywać zeszyty.

środa, 2 marca 2011

привет

Czas wziąść się za naukę. Powtarzam to od tygodnia. Bez skutku.
Nie mam ochoty na nic. Jedzenie, mówienie, siedzenie. Mój cały dzień sprowadza się do obejrzenia durnych programów w telewizji, sprawdzenia co dzieje się na portalach spolecznościowych i przeczytaniu kilku rozdzialów ,, Pamiętników wampirów"

Chcę wyjechać. Obojętnie gdzie. Paryż, Londyn, Moskwa. Nawet Praga. Tylko żeby nie musieć siedzieć ciągle w tym samym miejscu.

Chcę zmian, a jednocześnie chcę żeby wszystko zostało w obecnym porządku. Wiem, jestem dziwna.

,,pieprz ich. kompletnie. nie potrzebujesz ich. jesteś najfajniejszą laską na tej półkuli. pieprz ich. pieprz ich. pieprz ich. poważnie. nie możesz pozwolić, by takie dupki rządziły Twoim światem."

poniedziałek, 28 lutego 2011

Похолодеет душа

Jest już lepiej. Noga aż tak nie boli. I nawet aż tak nie przeszkadza mi to, że nie mogę ruszyć się z miejsca. Mam teraz czas na czytanie. Zaczynam powoli czytać rosyjskie teksty. Jeszcze czasem mylę litery i idzie mi to strasznie wolno, ale myślę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Oprócz tego zaczęłam uzupełniać ćwiczenia z polskiego. Wieczorem obejrzę film i będzie dobrze.

,,Утром ты встанешь у окна,  -  Rano  spoglądasz przez okno
Может сошла ты с ума?         -Może ty zwariowałaś
Как продолжение сна,          - jak ciąg dalszy snu
Площадь цветами полна  "      -plac jest pełen kwiatów

Kurde. Brakuje mi szkoły ze względu na możliwości które mi dawała. I niekoniecznie chodzi mi tu o edukację. Wiem, że gdybym tam była, nic by się nie zmieniło, ale to nic. I tak chcę tam wrócić.

PS. Jeszcze założę szpilki na komersie. A jeśli nie, to i tak będę wygladać lepiej od tych wszystkich lasek w satynowych, targowych sukienkach i ohydnych butach, w swoich balerinach i mini. Amen ;D

czwartek, 24 lutego 2011

...

Zaraz po wypadku,kiedy siedziałam na ziemi, ze zgiętymi ( nie wiem jakim cudem ) nogami i niedowierzając własnym oczom, myślałam: ,,Zaraz, zaraz. Teraz miałam iść do domu. To nie powinno tak wygladać. Zaraz mam koncert. Spotkanie z księdzem. Pewnie nic mi nie jest. Tylko poobijałam kolana. Tylko je opatrzą i wracam do domu" Taa. Do domu wróciłam po czterech dniach w szpitalu, ze złamaną nogą w szynie, a drugą poobijaną, ale w dobrym stanie.

Na razie nie mam na nic siły. Nie odpisuję nikomu, nie rozmawiam z nikim. Nie mogę, bo byłoby to ciągłe mówienie o nodze i o tym, że boli. A nie zależy mi na udawanym współczuciu. Ani trochę.

Dzisiaj mają odwiedzic mnie koleżanki ze szkoły.

środa, 23 lutego 2011

fucking driver

No i nie poszłam na Piha. A to wszystko przez pieprzonego kierowcę, który we mnie wjechał. No i teraz siedzę ze złamaną nogą i poobijanym ciałem. Wczoraj wróciłam ze szpitala, jestem po operacji kolana. Sama radość. Tym bardziej że do szkoły wrócę w terminie bliżej nieokreślonym. A w kwietniu egzaminy ;/

Jak to możliwe, że facet z stwardnieniem rozsianym siada za kierownicą? Przez tego pedała, przyszłe 6 miesięcy zapowiada się wręcz idealnie. Ból, szyna, lekarze, rehabilitacje. Jprdl.

sobota, 12 lutego 2011

valentine`s day

Już po Walentynkach. Nie widziałam żadnej pary! Jedynie krzykliwa czerwień sklepowych wystaw dawała znać o tym `szczególnym` dniu. Nawet przez chwile nie pomyślałam o żadnym love story. Jestem z siebie taka dumna <wzruszony>

Jutro rozdanie nagród w MOK-u. W domu nauka na chemię i biologie. W czwartek dyskoteka walentynkowa. Nie spodziewam sie po niej cudów, ale dawno nie bylam na żadnej imprezie. No i nie chcę znowu siedzieć w domu. W piatek PIH ;d Paradoxalnie ;D

Zamówiłam w końcu torebkę. Po tygodniu niezdecydowania.
\

czwartek, 10 lutego 2011

hello tomorrow.

Pokój.  Zagracony z powodu remontu.
Książki.   Do matematyki. Do biologii. Do polskiego.
Muzyka.   Nirvana. I Pearl Jam.
Szkoła.   Trochę nauki i przerwy w towarzystwie znajomych.
Ćwiczenia.   Zdecydowanie za mało.
Sen.    Zdecydowanie zbyt krótki.
Tak właśnie mija ten tydzień.
Nie mam siły na nic. Jestem zmęczona ciągłą nauka.

Moja dzisiejsza praca na plastyce przedstawiała ,, Niezdecydowanie". Tak. To słowo pasuje do mnie idealnie. Bo nie wiem czego chcę. Nie wiem na czym mi zależy. Każdą rzecz muszę przemyśleć 100000 razy. I ciagle zastanawiam się czy dobrze robię. Czy może jednak powinnam zrobic coś innego.

Jutro spotkanie z księdzem. W poniedziałek Walentynki. W czwartek dyskoteka. A w piątek Pih. Tydzień zapowiada się ciekawie.

Damy radę.

wtorek, 1 lutego 2011

russian lesson

привет ! 
Takim oto rosyjskim akcentem rozpoczynam dzisiejszy post. Moja nauka rosyjskiego sprowadza się na razie do poznania zwrotów podstawowych typu: jak się nazywasz? jak sie czujesz? dzień dobry! cześć. Muszę przyłożyc się to alfabetu. Już znam połowę liter. Jeszcze tylko połowa, trochę ćwiczeń i będę mogła pochwalić się umiejętnością czytania rosyjskich tekstów ;)

Już drugi dzień spedziłam w szkole i przyznam, że pierwszy raz od ... właściwie nigdy, w czasie lekcji nie patrzyłam na zegarek, oczekując zbawiennego dzwonka. Całe te dwa dni mam niezmiennie dobry humor. I wszędzie widzę pozytywy. Nawet w tych najdrobniejszych sprawach. Dobrze jest.

Zaraz muszę trochę poćwiczyć. Mój przyjaciel rowerek i przyjaciółka trampolina są mi ostatnimi czasy bardzo pomocne.

Dzisiejszy wieczór spędzam z Pezetem i Pihem. Towarzyszy mi też Eldo. To taka jednodniowa odskocznia od MOJEJ muzyki.

see ya

czwartek, 27 stycznia 2011

change

Myślałam dzisiaj dużo o przyszłej szkole. Ale nie pod względem nauki, ale raczej tym drugim - towarzyskim. Postanowiłam zaopatrzyć szafę w kilka nowych szmatek. Z przewagą koronek, tiuli, falbanek i wszystkich tych słodkich materiałów w kolorach nude, brzoskwiniowym, pistacjowym, bladoróżowym itd. Oprócz tego, do mojej kolekcji chcę dołączyc kilka `cięższych` ,militarnych strojów - ćwieki, workery i skóry. Myślę, że połączenie tych dwóch stylów może wyjść całkiem ciekawie. Taka zmiana dobrze mi zrobi, tak myślę. Żeby nie zamienić bloga w typowo szafiarski, zmienię temat. Już niedługo moje miasto odwiedzi PIH ! Cieszę sie ogromnie i mam nadzieję, że ubłagam mamę, żeby mi pozwoliła pójść. Jutro koncert Grubsona. Niestety nie dane mi jest, wyjść jutro z domu. Taka karma. No cóż. Niby mogłabym okłamać mamę, że idę do koleżanki, ale źle bym się z tym czuła. Wole mieć czyste sumienie. Przynajmniej częściowo ;D

W sobotę w końcu wyjdę z domu. Koleżanka organizuje wieczór filmowy. Jak mogłabym nie pójść ;)

Poniżej kilka inspiracji co do mojego przyszłego ( mam nadzieję) stylu ubierania:

oczywiście nie będę chodzić w samych sukienkach i udawać słodkiej idiotki. co to to nie. będzie to tylko urozmaicenie mojej nudnej zawartosci szafy.
See ya ;d 

wtorek, 25 stycznia 2011

Przeglądając stylio, natknęłam się na przepiękne zdjęcia. Te cudeńka byłyby spełnieniem moich marzeń. Tak więc zamieszczam kilka inspiracji <3

 garderoba:


pokój <3





reality? fiction?

Bolą mnie oczy od zbyt intensywnego koloru ścian. Boli mnie głowa od prób udzielenia rad, które dzisiaj są tylko powtarzaniem wcześniej usłyszanych morałów. Choć mam ferie, jestem bardziej zmęczona niż w dni szkolne, kiedy śpię po sześć godzin na dobę. Po tym jakże `optymistycznym` wstępie, pragnę nadmienic iż z dniem dzisiejszym zachwiały się moje poglady dotyczące facetów. Nie jestem już tak całkowicie pewna, że nie potrzebuję żadnego z nich. Nie wiem czy potrafię być w związku. Nie mam pojęcia jak to jest i czy tego chcę. W 98% jestem na nie. Bo to wszystko cholernie boli. Ale pozostałe 2% każe mi sprawdzić jak to jest mieć kogoś, spotykac się z nim i mieć znowu o kim myślec. Czuć się ,, czyjąś``. Ale koniec ględzenia. 98% to wiecej niż połowa, a poza tym w pobliżu nie znajduję nikogo na miejsce ewentualnego chłopaka.

Prognoza na najbliższe dni? Mogą pojawić się nagłe opady nastrojów, spadki temperatury uczuciowości i fale niekonczącej się nauki.

See ya!

niedziela, 23 stycznia 2011

F**kin perfect

Ten tydzień spędzę na nadrabianiu zaległości sprzed ferii. Chemia, fizyka, matematyka... czyli moje `ukochane` szkolne przedmioty. Muszę jeszcze przepisać zeszyty z całego tygodnia.. Ale dam radę.

Ostatnie dwa wieczory spędziłam na rozmowie z przyjaciółkami i mamą jednej z nich. Bardzo dużo mi to dało. Mogłam wyrzucić z siebie wszystkie myśli i problemy, które zaśmiecały moją głowę. Wieloletnia choroba mamy, jej kłótnie z ojcem, mój żal do niego, to wszystko. Postanowiłam wziąść się za życie. Za naukę. Za rosyjski. I cieszyć się. Cieszyć się z tego, że przeżywam moje najlepsze lata. Lata beztroski. Bez obawy o zapewnienie wyżywienia rodzinie, czy zapłatę rachunków. Teraz moim największym problemem, jak powiedziała mama A. , jest to, że jakiś chłopak nie chce ze mną być. Kiedyś będę się z tego śmiać. Pewnie ma rację. Na pewno.

W sumię myślę, że jest dobrze tak jak jest. Nie potrzebuje zmian. Ewentualnie jednej: zostać optymistką. To trudne, ale spróbuję.

Najgorsze jest to, że brak mi motywacji do czegokolwiek. Nie dążę do niczego konkretnego. Potrzebuję czegoś takiego, bo czuję się  pusto.

Wszyscy oczekują ode mnie tej pieprzonej perfekcji, jednocześnie powtarzając, że nikt nie jest idealny. Cholerni hipokryci. Za słabe oceny, za mało tego, za dużo tamtego. ,, Za mało mówisz". ,, Jesteś obojętna". ,, Nic cię nie obchodzi". Obchodzi. Obchodzi mnie zdanie niektórych osób. Obchodzą mnie moje własne wewnętrzne zmiany, które coraz częściej zauważam. Ale nigdy nie będę przecież dość dobra. Perfekcyjna. Idealna. Nawet o tym nie marzę. Doskonałość jest nudna.

środa, 19 stycznia 2011

make me wanna die

Zaraz lecę do przyjaciółki. Mam nadzieję, że to spotkanie poprawi mi humor.W sumie zastanawiam się co przyczynia się do jego braku. Nie ma jakiegoś szczególnego powodu. To chyba przez brak towarzystwa i nudę. Zdecydowanie za dużo myślę.

Chcę obejrzeć ,, Seks w wielkim mieście 2". Chcę więcej czasu poświęcic nauce rosyjskiego. Chcę w końcu mieć dobry humor. Ale czy chcieć znaczy móc? To się okaże.


 
  
 

wtorek, 18 stycznia 2011

fuck! fuck! Fuck!

Kolejny dzień z cyklu ,, Rób wszystko żeby nie myśleć". Tak więc sprzątałam i uczyłam się rosyjskiego. Przeglądałam blogi o modzie i wkuwałam słówka. Słuchałam rosyjskiej muzyki i pisałam z przyjaciółmi. I udało mi się nie myśleć o niczym, o nikim. Aż do teraz.

Przepełniają mnie skrajne emocje. Radość - z tego, że innym zaczyna się układać i niezadowolenie z wszystkiego innego. Chciałabym się cieszyć z każdej małej drobnostki, ale ostatnio nie widzę nawet takich małych, dobrych rzeczy. Chyba omijają mnie z daleka. Może odpycham je od siebie. Nie wiem.


 Zbliżają się Walentynki. Cholera.

niedziela, 16 stycznia 2011

is nothing without you

Kończę czytać dzienniki Kurta i szczerze powiedziawszy jestem rozczarowana. Spodziewałam sie sporej dawki przemyśleń Kurta, a otrzymałam kilkadziesiąt kartek zapisanych listami kapel które Cobain lubi. Samych mysli Kurta starcza na jakieś 20-30 stron. Nie tego się spodziewałam. No, ale cóż..

Ostatnie dwa dni były dla mnie istną makabrą. Denerwuje mnie wszystko i wszyscy. Aktualnie lepiej jest sie do mnie nie zbliżać, bo można doznac uszkodzenia ciała na okres powyżej siedmiu dni przynajmniej.  A że jest to karalne, a ja nie jestem amatorką więzień, tak więc proszę nie ryzykować utraty zdrowia i zostawic mnie w spokoju.

smarujemy je czerwoną mazią w sztyfcie i zagryzamy z bólu. sączą się przez nie słowa i niewidzialny kwas goryczy. i krzyk. i wrzask. i pierwsze ,, kocham". i pocałunek. a potem zastygają w bezruchu. czekają. czekaja na zbawcę. ale nie. już nik nie złoży na nich pocałunku. teraz zostanie im towarzystwo grudki ziemi i trochę wspomnień. to wszystko

sobota, 15 stycznia 2011

W końcu posprzątałam pokój. Widać nawet podłogę, więc jest postęp. Oprócz tego obejrzalam ,, Seks w wielkim mieście". I zakochalam się w malej Chince- córce jednej z bohaterek. Ja też chce takie śliczne dziecko! Dziewczynkę. Będę ja ubierać w śliczne sukienki, a jej pokój w pierwszych latach jej życia będzie różowy. Bedzie miala czarne, proste włoski i skośne oczka. Tak! Jak ja chcę takie dziecko!  Będziemy mieszkać w Nowym Jorku. Albo chociaż zwiedzimy to miasto. I Paryż. Tak, koniecznie chcę znowu odwiedzić Paryż. Wieża Eiffla, Sorbona, Panteon i Pałac Inwalidów. Magiczne. Z wycieczki do Paryża, najbardziej w pamięć zapadła mi jedna scena: wieczór. pięknie oswietlone ulice i całująca się para opierająca sie o kamien czy rzeźbę. cudowne.
Chcialabym też pojechać do Wielkiej Brytanii. Big Ben, Tower of London, Buckingham Palace...
I nie zamierzam mieć męża przed trzydziestką. To jest więcej niż pewne.